To była jeszcze mała Dziewczynka, ale bardzo ekspansywna. Nasze pierwsze spotkanie nie było zbyt przyjemne. Bezceremonialnie zadawała bardzo osobiste pytania i uparcie je powtarzała, kiedy próbowałam nie odpowiadać. Zdawała się zupełnie nie rozumieć tłumaczenia co to znaczy prywatność i prawo do jej ochrony. I tak to się toczyło przez kolejne tygodnie. Z czasem przywykła, że na niektóre pytania po prostu nie odpowiadam, ale chyba jednak nie rozumiała powodów mojej wstrzemięźliwości. Coraz pewniej czuła się na koniu i któregoś dnia poprosiła, żeby koń pobiegł szybciej. Chód szybszy od stępa to kłus, kiedy koń kłusował musiałam biec obok niego. Dziewczynka polubiła podskakiwanie na końskim grzbiecie i czasem prosiła o taką odmianę w zajęciach. Któregoś dnia, biegnąc obok konia, potknęłam się i upadłam. Konia nie puściłam, ale wstałam obolała, bo stłukłam sobie żebra. Wtedy Dziewczynka, która tak mało, wydawałoby się, miała zrozumienia dla uczuć drugiego człowieka, zapytała: „Czy ja mogę coś dla pani zrobić?” „Możesz mi dać całusa, słoneczko”, odpowiedziałam i wtedy Ona schyliła się i ucałowała mnie. Od tamtej pory z naszych wspólnych chwil znikło skrępowanie i zajęcia przebiegały w dużo przyjemniejszej atmosferze. Dziewczynka miała bardzo bogatą fantazję, świetnie inscenizowała różne scenki i obdarzała mnie najróżniejszymi rolami. Sama też grała różne role z godnym podziwu zaangażowaniem. Osobistych pytań więcej nie było. Zostały miłe wspomnienia.
Komentarze