Dżungla wykształciła dwa gatunki potomków człowieka: drzewaki i ziemiaki.
Drzewaki niemal całe życie spędzały w gałęziach drzew. Tu rodziły się, żyły i umierały. Nie schodziły nawet po to, by napić się wody z sadzawek, płynów dostarczały im słodkie owoce rosnące w koronach drzew. Małe drzewaki bawiły się skacząc z gałęzi na gałąź i huśtając się na lianach. Zabawa uczyła je zwinności i sprawnego poruszania się w koronach drzew, na Moga-K nawet rozrywka była wynikiem pragmatyzmu.
Ziemiaki pozostały tam, gdzie żyły pierwsze pokolenia. Gęsta dżungla, gdzie światło słoneczne nie zawsze przebijało się przez gałęzie drzew wymusiła pewne zmiany. Oczy ziemiaków powiększyły się nieco, widziały więcej i lepiej w mroku, niż najbystrzejsze oczy osób z pierwszego pokolenia. Ręce pomagały poruszać się na równi z nogami, patrzenie w górę nie było konieczne. Na ziemi było wszystko, patrzenie pod i przed siebie całkowicie wystarczyło ziemiakom.
Choć tryby życia obu gatunków jak i ich wygląd różniły się jedna cecha pozostawała wspólna. W gęstej dżungli niewielki wzrost jest niemal tak samo ważny, jak sprawne kończyny. Prawdziwą rzadkością był przypadek, by jakiś drzewak czy ziemiak miał więcej niż 120 centymetrów wzrostu.
Koniec miesiąca miodowego
Choć tundrzaki były pierwszymi, dla których skończyła się taryfa ulgowa, to wkrótce wszystkie formy, które wyewoluowały z ludzi miały stawić czoła największemu wyzwaniu od czasu niekontrolowanej histerii większości członków pierwszego pokolenia. Moga-K wchodziła właśnie w epokę lodowcową.
Choć globalna zmiana klimatu była relatywnie szybka, zwierzęta zaczęły sprawnie przystosowywać się do nowych warunków. Kolejne masowe wymieranie nie wchodziło dla nich w grę. Okazało się też, że, niczym na ziemi, epoka lodowcowa nie wykluczała obecności megafauny. Wielkie, włochate zwierzęta przemierzały skute lodem ziemie.
Moga-K zmieniała swoje oblicze nie tylko, jeśli chodziło o klimat. Zmiany w poziomie mórz doprowadziły do powstania nieobecnych wcześniej połączeń między kontynentami. Po raz pierwszy od Przeniesienia pojawiła się szansa na spotkanie potomków czterech pierwszych grup.
Wciąż jednak była to tylko szansa. Zagrożenia, jakie niosła epoka lodowcowa były pewne jak amen w pacierzu. Tak przynajmniej powiedziano by w XXI wieku.
Środowiska w których mieszkali potomkowie człowieka zaczęły gwałtownie ulegać przemianom. Otoczenie drzewaków robiło się coraz bardziej nieprzyjazne, labirynt gałęzi drzew robił się coraz prostszy – i nie było w tym nic przyjemnego.
Ziemiaki musiały dokonać jedynie pewnej korekty w swojej diecie, dyskomfort wiązał się jedynie z jasnym światłem słońca drażniącym wrażliwe oczy. Od czego jednak jest noc? Wśród ziemiaków pojawiły się osobniki na tyle sprytne, by zacząć kopać małe norki, gdzie spędzały dnie by wyjść z nich po zmroku.
Tundrzaki ruszyły na południe, gdyż zasięg występowania ich ulubionych bulw znacznie się powiększył. Tundra zaczęła dosłownie się rozlewać, populacja tundrzaków zaczęła więc rosnąć w niespotykanym wcześniej tempie.
Świat leniwców nie uległ większym zmianom, spadek temperatury na pustyni nie był zbyt odczuwalny. Ogromna oaza będąca całym ich światem wciąż trwała, rytm ich życia nie został naruszony.
Zimno wymusiło na biegakach migrację, sawanna zaczęła zmieniać się w niegościnne pustkowie. Połączenia lądowe powstałe między kontynentami okazały się dla nich wybawieniem. Ląd, który był ich domem połączył się z kontynentem pustynnym. Morze piasków nie zachęcało, ale obrzeża miały sawannę. To wystarczyło tym biegakom, które przeżyły migrację.
Po zlodowaceniu
Epoka lodowcowa trzymała w swoich szponach Moga-K przez niemal trzy miliony lat. W tym okresie wiele gatunków przestało istnieć, inne stworzyły podwaliny megafauny.
Gdy glob zaczął się ocieplać miejsca, gdzie osiem milionów lat temu znaleźli się ludzie w większości już nie istniały. Dżungla zmieniła się w łąki, sawanna w skaliste pustkowie. Wielka oaza oparła się zmianom czasu, tundra zaczęła się cofać na północ.
Wśród potomków ludzi doszło do poważnych przetasowań.
Drzewaki nie umiały dostosować się do nowych warunków. Do samego końca kurczowo trzymały się gałęzi drzew, a gdy te znikły niemal doszczętnie, ich niedobitki nieudolnie próbowały odnaleźć się na ziemi.
Poniosły sromotną klęskę.
Ziemiaki również przestały istnieć, jednak nie na skutek wyginięcia. Ewoluowały dając początek nockom. Z ziemskimi nietoperzami prócz nazwy łączył je tryb życia.
Dzień nocki spędzały w małych jamach, ewentualnie mocno zacienionym miejscu. Gdy zapadał zmrok wychodziły by zdobyć jedzenie. Duże oczy pozwalały im doskonale widzieć nawet w chmurne noce, bez przeszkód więc jadły smakowite rośliny czy drobne zwierzęta. Nocki stały się mniejsze od swoich poprzedników jednocześnie poruszając się na czterech kończynach. Nocnych drapieżników nie było zbyt wielu na rozległych, zielonych łąkach Moga-K, nocki wiodły wręcz idealny żywot. Nie płakały po drzewakach, gdyż pamięć o wspólnych przodkach i ronieniu łez przepadła setki tysięcy lat temu.
Leniwce trwały nieświadome zmian na świecie.
Biegaki rozproszyły się po graniczącej z pustynią nowej sawannie. Ogromne połacie terenu sprawiły, że ich życie znowu stało się znośne. Niektóre osobniki coraz śmielej jednak opuszczały trawiaste tereny zmierzając w kierunku pustyni. Póki co śmiałkowie kończyli tam jako szkielety. Klimat w tej części świata miał wkrótce jednak ulec zmianie: deszcze miały przekształcić pustynię w coś zupełnie innego. Sawanna miała zmienić się w dżunglę, pustynia w sawannę.
Koniec epoki lodowcowej był też końcem tundrzaków. Gdy lód zaczął się cofać włochate stworzenia ruszyły w stronę chłodnej północy. Przejście między kontynentami zdążyło już zniknąć, a ci, którzy byli stworzeni do życia w zimnie znaleźli się nagle w niewyobrażalnej dla nich spiekocie. Tundrzaki padały z przegrzania, ich śnieżnobiałe futro wystawiało je na zagrożenie ze strony nowych rodzajów drapieżników. Tylko jedna, mała grupa miała szczęście. Gdy poziom wody zaczął się podnosić okazało się, że zostali uwięzieni na dużej wyspie. Nie było tu zagrożeń, choć nie rosły tu też ich ulubione bulwy. Klimat można określić jako ciepły, ale nie na tyle, by nie móc się przystosować. Ziemia była dość jałowa, ale te stworzenia przy wodzie wyglądały tak smakowicie… Ostatnie tundrzaki miały wkrótce dać początek dwóm nowym gatunkom.
Z punktu widzenia badaczy kosmosu nadchodził moment przełomowy dla ich eksperymentu. Wkrótce Moga-K miała być świadkiem spotkania potomków rozwijających się niezależnie od siebie grup. Dwa gatunki wywodzące się z dwóch różnych grup ludzi, mieszkańców jednego miasta. Chwila ta jednak miała doprowadzić do wydarzeń dalekich od sielanki.
Komentarze