AktualnościNie przegapZobacz

Kiedy ludzkość przestała być ludzkością. Część XII

Darowizna na cele statutowe Fundacji Dzielna Matka:

PLN
Podziel się wpisem:

Kozłaki były czworonogami o burym kolorze futra, których łapy uległy przemianie w kopyta by dostosować się do przemierzania ostrych, szorstkich skał. Wbrew nadanej im nazwie nie posiadały rogów, choć budowa ich ciała mogła przywodzić na myśl kozice. Ich charakterystyczną cechą były natomiast kaski na głowach.

    Sierść, która pokrywała kiedyś łby ich przodków stała się bardziej zwarta i wytrzymała tworząc coś na kształt kasku. Samce kozłaków pragnąc zaimponować samicom zderzały się kaskami prezentując siłę i wytrzymałość. Pierwszy, który nie mógł wytrzymać bólu głowy wycofywał się, a zwycięzca wraz z samicą zabierali łączyli się w parę.

    Niezwykle interesującym gatunkiem pochodzącym od padliniaków był również podstępniak. To małe zwierzę o szarym futrze niemal idealnie potrafiło wtopić się w okoliczne skały. Stadko podstępniaków wtapiało się w otoczenie czekając, aż w pobliżu będą przechodzić potencjalne ofiary. Z wiadomych względów podstępniaki nie zbliżały się zbytnio do łąk, trzymały się skał czekając na sytych roślinożerców.  Myliłby się jednak ten, kto widziałby w podstępniakach jedynie maszyny do zabijania. Były to bowiem zwierzęta bardzo inteligentne z dość złożonym systemem społecznym. Każdym stadem rządził najstarszy osobnik. Oczywiście podstępniaki nie czyniły kogoś przywódcą z powodu liczby dni, które przeżył – pojęcie czasu było im obce. Przywódcą zostawał ten, kogo sierść była najbardziej wyblakła.

    Podstępniakom nie można było odmówić sprytu w kwestii taktyki polowania. Umiały dzielić się na grupy w taki sposób, by jedna rozpoczynała łowy, a dwie pozostałe odcinały ofiarom drogę ucieczki.

    Podstępniaki ciężko było określić władcami gór. Mieszkały tam o wiele większe i bardziej niebezpieczne zwierzęta, a Moga-K miała stać się domem jeszcze bardziej inteligentnych istot.

    W cieniu monumentalnych gór leżał natomiast step, gdzie zadomowił się antylopiak. Przypominał on, a jakże, małą antylopę, choć pozbawioną rogów. Ten łagodny roślinożerca prowadził stadny tryb życia. Antylopiaki opracowały tyleż dziwną, co  skuteczną obronę przed drapieżnikami. W przypadku zagrożenia zbijały się w ciasną grupę tworząc zamkniętą formację zabezpieczającą je ze wszystkich stron. Wewnątrz niej znajdowały się młode i słabe osobniki.

    Gdy drapieżniki rzucały się na stado, antylopiaki gwałtownie wyciągały jedno kopyto wykonując coś w rodzaju kopniaka. W utrzymaniu równowagi pomagała im bliskość pobratymców, rzadkością było, by któryś z stracił równowagę. Umiejętność współpracy była podstawą, zamiast uciekać w popłochu antylopiaki nauczyły się skutecznie bronić. Sprawiło to, że przestały być jedynie łowną zwierzyną i choć ich dieta przez miliony lat opierała się na roślinach drapieżniki z reguły unikały stad antylopiaków chyba, że dysponowały znaczną przewagą liczebną.

120 milionów lat po Przeniesieniu

    Z biegiem milionów lat antylopiaki stalły się władcami stepu, mores czuły przed nimi nawet najgroźniejsze drapieżniki. Obfitość jedzenia i skuteczna strategia sprawiły, że istoty te z czasem dały początek gigalopom.
    Gigalopy na Ziemi znajdowałyby się w czołówce największych zwierząt lądowych. Ich przednie kończyny stały się mocniejsze. Strategia wypracowana przez ich przodków została udoskonalona nie tylko zwiększoną siłą kopnięć.

    Gigalopy były bowiem najinteligentniejszymi istotami mieszkającymi wówczas na Moga-K. Ich inteligencja zaczęła balansować na granicy rozumności.

    Potomkowie antylopiaków opracowali kolejne usprawnienia strategii przetrwania. Osobnik o najdłuższej szyi w stadzie pełnił rolę obserwatora krążąc dookoła maszerującego stada wypatrując drapieżników. Gdy tylko zauważył niebezpieczeństwo wydawał pomruk, który podnosił całe stado w tryb gotowości. Jeżeli drapieżniki oddalały się, mruczenie obserwatora cichło. Jeżeli mięsożercy byli zdesperowani i liczni a także zaczynali się zbliżać, pomruk obserwatora stawał się coraz głośniejszy. Jednocześnie jeden lub dwóch ,,zastępców”, czyli osobników o dłuższych niż reszta, ale krótszych niż u obserwatora szyjach zaczynało krążyć wokół stada. Póki obserwator baczył na dostrzeżone drapieżniki swoiści asystenci rozglądali się w poszukiwaniu zagrożenia, które mogłoby nadejść z drugiej strony. Dzięki temu bycie osaczonym znienacka przez drapieżniki nie wchodziło w grę.

    Nie był to jednak koniec innowacji.

    Gigalopy nie osiągnęłyby tyle, gdyby nie wykorzystywały swej inteligencji do bycia o krok przed przeciwnikami. Gdy więc przychodziło do obrony przed zagrożeniem, zamknięta formacja składała się z dwóch rzędów. W pierwszym stały osobniki najsilniejsze i najzdrowsze. Gdyby w obronie pojawił się wyłom za pierwszym rzędem potencjalnych drapieżników czekałby jeszcze drugi złożony ze słabszych i starszych osobników. Co prawda dzięki sile i rozmiarom gigalopy bardzo rzadko dochodziło do powstania wyłomu w obronie, jednak nie można być władcą, nawet w świecie zwierząt, jeśli nie ma się w zanadrzu planu B.

    Ich inteligencja nie doprowadziła jednak do cywilizacji. Gigalopy nie wyewoluowały w gatunek rozumny, nie tkwił w nich potencjał spryciaków. Zabrakło jeszcze krztyny inteligencji, iskry, małego bodźca, by gigalopy stały się istotami rozumnymi. Jednocześnie żaden inny gatunek w tym okresie nie mógł równać się z nimi pod kątem inteligencji i radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych. Rządziły stepem rozwijając się nawet w kilka podgatunków. Ich ludzkim przodkom nigdy nie udało się udomowić zwierząt na Moga-K, choć pewne nieśmiałe i szybko zarzucane próby były podejmowane. Gdyby warszawiacy z nieistniejącej już sawanny mieli możliwość poznać swoich odległych potomków być może zapragnęliby używać ich jako wierzchowców. Wiedza o ich rodowodzie wzbudziłaby jednak pewnie duże wątpliwości natury etycznej…

    Gigalopy przemierzały stepy jeszcze przez kilkanaście milionów lat odnajdując się doskonale w swojej niszy i wykorzystując swą wielką inteligencję by przez tysiące pokoleń stawiać czoła wszelkim przeciwnościom losu W oczach badaczy kosmosu stanowiły jeden z najwspanialszych gatunków istot pochodzących od człowieka.


Podziel się wpisem:
Program Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030Narodowy Instytut Wolności

Powrót na uniwersytet z DR SMILE

Previous article

Kolorowe osobowości

Next article

Darowizna na cele statutowe Fundacji Dzielna Matka:

PLN

Komentarze

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Słowo wstępne

Drodzy Czytelnicy,
 dziękujemy Wam wszystkim i każdemu z osobna za wsparcie i zaangażowanie. Od 2021 roku utrzymujemy się sami, co oznacza, że nie mamy dotacji na projekt. Zachęcamy do wpłat na naszych dziennikarzy z niepełnosprawnościami sprzężonymi .  Nie przestajemy pisać! Działamy bez zmian! Dziękujemy, że jesteście z nami i zapraszamy do lektury magazynu.

Redakcja Dzielnej Matki

 

Darowizna

Darowizna na cele statutowe Fundacji Dzielna Matka:

PLN

Popularne wpisy

Login/Sign up