Na progu cywilizacji
197 milionów i 784 tysiące lat po Przeniesieniu
Część myślicieli dała początek nowemu gatunkowi – inteligentom. Inteligenci usprawnili dotychczasowe techniki przetrwania, a jednocześnie wznieśli kulturę swych przodków na nowe wyżyny. Równiny zamieszkiwało więc kilka nad wyraz inteligentnych, z których dwa przekroczyły nieuchwytną granicę rozumności, gatunków. Nie dochodziło między nimi do scysji, choć już wkrótce jeden z nich miał założyć pierwszą stałą osadę i zacząć kształtować planetę na swoją modłę.
Inteligenci wykształcili własną kulturę. Nauczyli się strugać w drewnie i sporządzać farbę ze zwierzęcej krwi zmieszanej z roślinnymi barwnikami. Połączenie kamienia i drewna pozwoliło na stworzenie broni z prawdziwego zdarzenia – lekkiego, ale zabójczego oszczepu.
Inteligenci nie stworzyli panteonu bóstw, wciąż czcili księżyce. Wśród nich pojawili się widzący, czyli, przekładając na język ich przodków w XXI wieku, szamani. Widzący interpretowali znaki dawane im przez bogów na niebie, radzili co zrobić, by zapewnić sobie sukces przy łowach czy staraniu się o partnerkę. Prócz tego znali opowieści i mądrość przodków.
Na przestrzeni ewolucji bijaków, obrabiaków, myślicieli i inteligentów język ewoluował stopniowo. Ludzcy uczeni mieliby pole do badań na dziesiątki lat, każdy z tych gatunków posiadał język; od bardzo prostego, niemal zwierzęcych dźwięków wciąż jeszcze żyjących bijaków po złożony, w pełni ,,ludzki” język inteligentów.
Zresztą, już niedługo, za kilkadziesiąt tysięcy lat, pierwsi badacze z gatunku inteligentów mieli rozpocząć swoją pracę.
Tymczasem inteligenci rozwijali swą sztukę rzeźbiąc, malując, modląc się. Z racji posiadania futra nie wynaleźli odzienia a nawet obuwia. Jednocześnie byli empatyczni, wytworzyli własną moralność, zasady, a nawet niepisany kodeks honorowy. Odkryli znaczenie fizycznej bliskości będącej czymś więcej niż kopulacją. Pojawiło się pojęcie miłości, bliskości. Inteligenci nauczyli się obdarowywać i być obdarowanymi.
Ich zasady moralne różniły się jednak od tych ludzkich z XXI wieku. Wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę było akceptowane podobnie jak kradzież. Jeżeli właściciel nie umiał pilnować swoich narzędzi to zasługiwał na bycie okradzionym. Z drugiej strony złodziej przyłapany na gorącym uczynku stawał się pośmiewiskiem i w ten czy inny sposób musiał udowodnić swoją wartość.
Dzieje cywilizacji inteligentów
Historia cywilizacji inteligentów rozpoczęła się od małej grupy pięćdziesięciu osób, która postanowiła osiedlić się w doskonałym do tego miejscu. Brzeg rzeki płynącej przez równinę zapewniał dostęp do słodkiej wody i ryb, a liczne zwierzęta zamieszkujące okolicę zapewniały urozmaiconą dietę. Mijały kolejne pokolenia, a grupa zamieszkująca brzeg rzeki rozrastała się, obóz szybko zamienił się w stałą osadę.
Większa liczebność przekładała się na większy przepływ idei. Kiedy ktoś wpadł na pomysł, by zebrać roślinożerne zwierzęta w zagrodzie i zamiast zjeść je od razu konsumować na tyle rzadko, by stado mogło się rozmnażać, okazało się to ideą, która od jednej rodziny rozprzestrzeniła się po osadzie w kilka tygodni.
Rozrost osady spowodował skomplikowanie życia inteligentów. Nagle w ich postrzeganiu świata pojawiły się takie problemy jak kwestia gromadzących się odpadków (wcześniej obgryzione kości czy zwłoki członków grupy zostawiano po opuszczeniu obozowiska), brutalna przestępczość (większa ilość osób oznaczała luźniejsze więzi, nie każdy już znał każdego. Akty przemocy czy nawet morderstwa stawały się łatwiejsze, gdy druga osoba nie była twoim bliskim) czy wymagające dużych nakładów pracy budownictwo. Problemy te inteligenci rozwiązali niewolnictwem.
Myśliciele byli na tyle inteligentni i podobni do inteligentów, że rozumieli wydawane im polecenia, a postraszeni batem (kolejnym wynalazkiem wczesnej cywilizacji) znali mores i nie ociągali się. Z pierwszej osady zaczęły wyruszać wyprawy porywające myślicieli a następnie znoszących ich do Hanur – takie miano bowiem otrzymało pierwsze miasto nowej cywilizacji.
Od tej pory cywilizacja inteligentów rodziła się na plecach myślicieli. To myśliciele budowali, służyli, nosili i wykonywali polecenia. Inteligenci wydawali im rozkazy, rozwijali naukę i kulturę. Jednocześnie poczuli potrzebę dzielenia się osiągnięciami ze swoimi pobratymcami. W ciągu następnych kliku tysięcy lat cywilizacja rozprzestrzeniła się po trawiastych równinach. Powstały miasta, miasteczka i wsie, konfederacje miejscowości stawały się państwami. Wybuchały wojny i konflikty, ale to myśliciele przelewali krew na polach bitew, podczas gdy sztaby inteligentów siedziały bezpiecznie za linią frontu.
Jednak mieszkanie na tym samym, niedużym kontynencie sprawiło, że ilość kultur i nacji inteligentów nie była różnorodna. Podobną architekturę, pismo czy sposób życia praktykowały wszystkie kraje. Nowe idee czy wynalazki rozprzestrzeniały się najwyżej w ciągu kilkunastu lat, konflikty rzadziej wynikały z powodów światopoglądowych, największym problemem było raczej relatywnie nieduże terytorium co przekładało się na dostępność różnorakich surowców. Nie oznacza to, że brakowało wielkich przywódców i zdobywców. Ter’Moh, zwany przez współczesnych ,,Synem księżyców” podbił znaczną część kontynentu i jako jeden z pierwszych przywódców zaczął zastanawiać się, co leży za wielkimi wodami wyznaczającymi granice wiedzy kartografów. Odpowiednik ziemskiej epoki wielkich odkryć musiał jednak poczekać jeszcze dziesiątki pokoleń, gdyż Ter’Moh zginął młodo z ręki myślicielskiego niewolnika.
Fot.Dom-PKO-przy-ul.-Marszalkowskiej-1948-Socjalistyczna-Agencja-Prasowa-Narodowe-Archiwum-Cyfrowe.
Komentarze