Tamten chłopiec potrafił się komunikować, ale zwykle bywał mało kontaktowy. Zatopiony we własnym świecie, rzadko reagował na moje słowa. Z pewnością lubił jeździć konno, ale nie był zainteresowany ćwiczeniami czy opieką nad koniem po zajęciach. Dopiero to, co wydarzyło się pewnego dnia uświadomiło mi, jak uważnie obserwował otaczający świat.
Dzień był wczesnojesienny, ciepły i słoneczny. Młody siedział na prowadzonym przeze mnie koniu i krążyliśmy po błoniach obok jednego z warszawskich parków. Chłopiec jak zwykle sprawiał wrażenie nieobecnego i nie reagował na próby nawiązania kontaktu. W końcu przestałam próbować i też zajęłam się własnymi myślami. W pewnym momencie z zamyślenia wyrwał mnie okrzyk: „Helikopter! Helikopter!”
Odruchowo rozejrzałam się po niebie, ale dokoła panowała cisza, a w zasięgu wzroku nie było żadnej latającej maszyny.
„Gdzie ty go widzisz?”, spytałam, zaskoczona.
„Chmura”, odparł Młody z tryumfem. „Ma taki kształt jak helikopter.”
Rzeczywiście. Płynąca po niebie duża chmura wyglądała dokładnie tak jak powiedział. Świadectwo bogatej wyobraźni i uważnej obserwacji.
Nie oceniajmy naszych dzieciaków zbyt pochopnie. Zaskoczą nas częściej niż się spodziewamy.
Komentarze