
Czarno-białe zdjęcia pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego, kolorowe – archiwum Caritas Polska
W ciągu 30 lat Caritas Polska rozwijała się, dostosowując działalność do zmieniającego się świata. Tworzyła dobrze funkcjonujące programy pomocowe i budowała zaufanie społeczne. Jak zmieniała się Caritas, opowiada zastępca dyrektora Caritas Polska, pan Jarosław Bittel, który jest związany z organizacją niemal od początku.
Jest pan związany z Caritas Polska od wielu lat. Jak wyglądała praca w organizacji po jej reaktywacji?
Moja przygoda z Caritas zaczęła się w 1993 roku, w listopadzie. Pod koniec studiów na wydziale prawa pisałem pracę na temat zwrotu majątku Kościoła katolickiego w Warszawie i w związku z tym kontaktowałem się z prawniczką siostrą Maksymilianą Wojnar, która wówczas pracowała w Sekretariacie Episkopatu Polski. Dodatkowo moim dobrym znajomym i duszpasterzem w mojej parafii był ks. Krzysztof Ukleja, który w 1992 roku został dyrektorem powstającej Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej.

Obok p. Jarka (zastępcy dyrektora) jest ks. Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska
Czarno-białe zdjęcia pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego, kolorowe – archiwum Caritas Polska.
Ks. Krzysztof zarekomendował mnie do pracy w Caritas Polska, gdzie akurat poszukiwano prawnika. Zaraz po zakończeniu studiów zgłosiłem się do ks. Mariana Subocza, który był wówczas dyrektorem Caritas Polska, i dostałem angaż. Caritas Polska miała wtedy siedzibę przy Skwerze Kardynała Wyszyńskiego 6, czyli w budynku Sekretariatu Episkopatu Polski, na ostatnim piętrze. Biuro było wtedy w budowie, jak cała struktura organizacji, a ja byłem pierwszą osobą świecką, która pojawiła się w Caritas Polska.
Jednak dziś Caritas Polska tworzą w dużej mierze ludzie świeccy…
Trzeba pamiętać kontekst historyczny – to był okres po przemianach, po upadku systemu komunistycznego. Kościół katolicki po II wojnie światowej był instytucją bardzo prześladowaną, a więc też i dosyć zamkniętą – bano się inwigilacji. Siłą rzeczy był też strukturą zamkniętą na osoby świeckie, więc moje wejście do Caritas Polska było ewenementem. O ile pamiętam, w całym budynku, poza administracją, osobą świecką byłem tylko ja. Kiedy przyszedłem do Caritas Polska, w biurze pracowały tylko 3 osoby. Był to ks. Marian Subocz, śp. siostra Serafina Bindek, ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej i siostra Sangwina Kostecka ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Siostra Serafina była dobrym duchem tego biura, załatwiała wszystkie sprawy, pomagała księdzu dyrektorowi, matkowała nam wszystkim. Siostra Sangwina zajmowała się z kolei czasopismem pt. „Wiadomości Charytatywne”, które zawierało informacje z życia charytatywnego Kościoła i Caritas. Co ciekawe, „Wiadomości Charytatywne” zaczęły się ukazywać, kiedy działała jeszcze Komisja Charytatywna powołana do życia na początku lat 80., m.in. do tego, by dystrybuować pomoc (żywność, odzież), która przychodziła z Zachodu w związku z kryzysem gospodarczym w Polsce oraz wprowadzeniem przez władze komunistyczne stanu wojennego w grudniu 1981 r. Caritas legalnie funkcjonowała wówczas jedynie jako podporządkowane władzom Zrzeszenie Katolików Caritas, które służyło głównie inwigilowaniu struktur Kościoła. W związku z tym Zrzeszenie nie liczyło się w strukturach Kościoła jako organizacja, która mogłaby współdziałać w akcjach pomocowych.
Wracając do tematu, wkrótce po mnie do Caritas Polska przeszedł pierwszy zastępca dyrektora, ojciec Hubert Matusiewicz z Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego, czyli bonifrater. Caritas miała ambicję wchodzenia w programy medyczne, a ojciec Hubert miał wykształcenie medyczne, zresztą cały zakon bonifratrów ma charyzmat posługi chorym, ubogim, cierpiącym i opuszczonym. W Caritas pojawili się też państwo Barbara i Andrzej Czarnoccy, którzy mieli pomóc w redagowaniu i wydawaniu kwartalnika „Caritas”. Nowe pismo miało zastąpić „Wiadomości Charytatywne”, które były już trochę archaicznym wydawnictwem. Chcieliśmy je przekształcić w pismo bardziej nowoczesne, które może zainteresować tematem pracy charytatywnej osoby, które nie miały nic wspólnego z Caritas.
Wciąż jednak to garstka ludzi. Czy już wówczas istniała wizja rozwoju Caritas? Skąd czerpano wzorce?
Biuro Caritas Polska było wówczas bardzo małe. Ten początek to była taka szkoła życia. Mimo że byłem prawnikiem, to w razie potrzeby wykonywałem też inne prace. Muszę jednak powiedzieć, że Caritas działała bardzo dynamicznie – ks. Marian Subocz postawił na edukację dyrektorów Caritas diecezjalnych w zakresie pracy w organizacji charytatywnej. Odbyło się kilka wyjazdów studyjnych do Caritas za granicą – m.in. do Belgii i Włoch – które nie miały przerwy w działalności, jak to było w Polsce. Ja brałem udział w wyjeździe do Niemiec. To było bardzo ciekawe doświadczenie, ponieważ zobaczyłem Caritas, która była organizacją gigantyczną. Caritas niemiecka w tym czasie była po państwie niemieckim największym pracodawcą, zatrudniającym pracowników w sferze socjalnej. To wiązało się z systemem, jaki tam przyjęto – Caritas wykonywała dużo usług na zlecenie państwa, finansowanych przez władze publiczne i fundusze ochrony zdrowia, czego w Polsce w tym czasie nie było w tak szerokim zakresie.
Na wyjazdach studyjnych księża dyrektorzy Caritas diecezjalnych widzieli różne formy działalności, wymieniali się doświadczeniami, nawiązywali przyjaźnie i to było bardzo inspirujące. Dzięki temu powstał jeden z ważniejszych programów w tamtym czasie – Stacje Opieki Caritas. Był on utworzony na wzór zachodni i polegał na zakładaniu i utrzymywaniu placówek – stacji medyczno-socjalnych. Stacja Opieki Caritas była na owe czasy bardzo dobrze wyposażona – miała budynek z gabinetem zabiegowym i łazienką z podnośnikami pozwalającymi na transport oraz zabiegi pielęgnacyjne osób niepełnosprawnych. Stację obsługiwały dwie wykwalifikowane pielęgniarki, które miały do dyspozycji samochód, którym dojeżdżały do chorych. Na wsiach często nie było wówczas bieżącej wody, osoby starsze i chore nie były w stanie dokonywać czynności higienicznych. Pielęgniarki praktycznie codziennie dojeżdżały do takich osób i pielęgnowały je na miejscu lub zawoziły do stacji i odwoziły do domu. Gdyby nie stacje, wiele osób samotnych musiałoby przebywać w domu opieki lub w szpitalu. Pielęgniarka przyjeżdżała, podawała leki, pielęgnowała, robiła też zakupy. Stacje w tamtym czasie były nowoczesne i bardzo potrzebne. Gdy powstały Kasy Chorych, zmienił się katalog zadań własnych gmin, stacje traciły finansowanie i musiały zostać przekształcone na innego rodzaju placówki. Część jednak pozostała, m.in. na Opolszczyźnie, i do tej pory funkcjonuje. Część stacji zaczęło funkcjonować jako hospicja domowe czy gabinety rehabilitacyjne.
Drugi program, który pojawił się w tamtym czasie, to Au Pair, czyli pomoc skierowana do dziewcząt i młodych kobiet, które goszcząc u rodziny za granicą chciałyby pomóc w opiece nad dziećmi, a jednocześnie uczyć się języka na opłaconym kursie. Ten program dosyć długo funkcjonował i korzystały z niego dziewczęta z całej Polski. Opiekowała się nim siostra Teresa Jeż, urszulanka, która także dołączyła do zespołu Caritas Polska.
Czy dzięki tym programom Caritas Polska zaistniała w świadomości ludzi?
Początki Caritas w Polsce były dosyć trudne, ale Caritas powoli przebijała się nie tylko do świadomości ludzi, ale też do świadomości Kościoła. Kościół też musiał sobie przypomnieć, że ma takie silne ramię charytatywne. Struktury charytatywne w parafiach mają swoje źródło w związkach Caritas, które istniały jeszcze przed wojną. Mimo wszystko nie pamiętano o Caritas? To były burzliwe dzieje. Związki Caritas istniały do 1950 r., czyli do momentu, kiedy państwo przejęło działalność charytatywną Kościoła w Polsce i utworzyło reżimowe Zrzeszenie Katolików Caritas. Parafie podejmowały działalność pomocową, ale nie oficjalnie, bo wiązało się to z prześladowaniami ze strony władz komunistycznych. Państwo chciało mieć monopol na działalność społeczną, ale Kościół i tak pomagał. W zasadzie po przejęciu majątków kościelnych w latach 50. Kościołowi zostawiono tylko jedną sferę działalności – domy dla dzieci i dorosłych upośledzonych umysłowo. Prowadziły je głównie zgromadzenia zakonne, zgodnie z ich charyzmatami, ale były one skrajnie niedofinansowane i nie zostały włączone w system oficjalnej pomocy społecznej. Inne rodzaje działalności charytatywnej, w tym szpitale, domy pomocy, ochronki, wszelkie inne nieruchomości i majątki Caritas służące pomocy ubogim, zostały zagrabione przez państwo komunistyczne.
Ważnym elementem jeśli chodzi o Caritas jest Komisja Charytatywna Konferencji Episkopatu Polski…
Tak. Została powołana w 1945 r. i funkcjonowała początkowo pod nazwą Komisji Episkopatu Polski do spraw Charytatywnych. Jako taka nie prowadzi działalności charytatywnej, ale jej zadaniem jest propagowanie dzieł miłosierdzia. Jednak w latach 80. spełniała jeszcze jedną ważną rolę – naciskała ówczesne władze komunistyczne do zmiany polityki państwa wobec działalności charytatywnej Kościoła. Już w grudniu 1980 roku Komisja otrzymała zwolnienie od cła dla transportów z pomocą z zagranicy. Czyniła też starania o przywrócenie kościelnej Caritas, z osobowością prawną dla każdej diecezji oraz dla jej centrali. Napływ pomocy humanitarnej z Zachodu był bardzo duży i jej dystrybucja odbywała się poprzez charytatywne struktury diecezjalne. Te struktury cały czas funkcjonowały, więc stosunkowo prosto mogły się odrodzić jako Caritas. Komisja była też o tyle ważna, że w czasie stanu wojennego wspierała życie społeczno- kulturalne, które zeszło do podziemia. Niezależne przedstawienia teatralne, wystawy, koncerty, spotkania odbywały się w budynkach kościelnych.
Kiedy struktury kościelne mogły się formalnie odrodzić jako Caritas?
Odrodzenie było możliwe dzięki ustawie o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, która była uchwalona 17 maja 1989 r. przez komunistyczny parlament po wielu latach negocjacji i starań strony kościelnej. W ten sposób Caritas zyskała osobowość prawną i mogła przystąpić do reaktywacji. Tak więc wszyscy biskupi reaktywowali struktury charytatywne, które już istniały, ale teraz zostały one zinstytucjonalizowane, by mogły działać skuteczniej. Zaczęły powstawać Caritas diecezjalne – jedne diecezje powoływały je szybciej, inne później. Kiedy pojawiłem się w Caritas w 1993 r., to funkcjonowały już wszystkie. Ostatnie Caritas powstały po roku 2000, po korekcie podziału administracyjnego Kościoła katolickiego i pojawieniu się nowych diecezji.
Kiedy Caritas Polska uruchomiła pierwsze ogólnopolskie programy pomocowe, poza tymi wspomnianymi wcześniej?
Pierwszym takim dużym programem trwającym do dziś było Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, którego idea powstała w 1994 r. Pomysł został zaczerpnięty z Niemiec, a przeszczepił go na grunt polski ks. Marian Subocz. W Niemczech była rozprowadzana świeca adwentowa, a my w ramach Adwentu zaczęliśmy rozprowadzać świecę jako symbol Chrystusa narodzonego. Zebrane fundusze postanowiliśmy przeznaczyć na pomoc dzieciom, w tym wypoczynek wakacyjny, bo czasy były bardzo trudne. Stopniowo rozwijały się kolejne projekty. W 1996 r. pojawiła się Jałmużna Wielkopostna, która w tej chwili jest akcją ekumeniczną, a także Skarbonka Wielkopostna, która jest projektem edukacyjnym. Skarbonka wdraża dzieci i młodzież w ideę pomagania i składania nie tylko darów materialnych, ale i duchowych. Wśród ważnych programów jest również „Kromka chleba dla sąsiada” oraz „Tak. Pomagam!”, które realizowane są od 2003 r. Ponieważ działalność charytatywna jest wspierana przez darczyńców, Caritas – chcąc uhonorować ich ofiarność – od 2002 r. organizuje Galę Ubi Caritas, podczas której przyznaje statuetki i wyróżnienia osobom i firmom zasłużonym dla działalności charytatywnej. Warto też wspomnieć, że Caritas Polska, jako organizacja pożytku publicznego, od 2004 r. ma możliwość pozyskiwania środków z przekazywania 1 procenta podatku. Celem kampanii 1% dla Caritas Polska jest ulga w chorobach i niepełnosprawnościach oraz pomoc potrzebującym. Tych projektów na przestrzeni lat było oczywiście znacznie więcej, nie sposób wszystkich wymienić w tym miejscu.
Dziś Caritas Polska realizuje również programy obejmujące pomocą potrzebujących za granicą, często w odległych rejonach świata…
Działalność Caritas Polska poza granicami kraju została wdrożona niemal od początku, w taki naturalny sposób. W odpowiedzi na kataklizmy i wojny w kościołach, z inicjatywy księży biskupów, były ogłaszane zbiórki. Zebrane środki trafiały do Caritas Polska i pozwalały realizować różne działania pomocowe. Tak było m.in. w przypadku wojny na Bałkanach – ze zbiórki na pomoc ofiarom wojny, zakupiono i wysłano 3 transporty węgla, głównie do Chorwacji. Gdy w 1994 r. wybuchła wojna w Czeczenii, również była przeprowadzona zbiórka, pojechały wtedy 4 konwoje które najpierw zawiozły żywność i leki, a później odzież. W tym samym roku miała miejsce eskalacja konfliktu w Rwandzie – ramach pomocy wysłane zostały 2 transporty lotnicze, a dary były rozprowadzane wśród ofiar konfliktu przez polskich misjonarzy.
W roku 2004, po tsunami w Azji, Caritas Polska znów włączyła się w dużą akcję pomocową. Dla mieszkańców państw leżących u wybrzeży Oceanu Indyjskiego, którzy ucierpieli w wyniku kataklizmu, organizowane były zbiórki w kościołach, na które wierni masowo odpowiedzieli. Caritas zainicjowała też program adopcji na odległość, bo wiele dzieci straciło wówczas rodziców. Proces łagodzenia skutków tsunami zakończył się dopiero w ubiegłym roku, bo zaadoptowane dzieci przechodziły przez różne poziomy edukacji i w tej chwili są już na studiach. Obecnie Caritas realizuje program Rodzina Rodzinie, który powstał w 2016 r. w odpowiedzi na tragiczną sytuację mieszkańców Aleppo. Jest on modyfikacją adopcji na odległość – tu polskie rodziny mogą niejako „adoptować” rodziny syryjskie. Niedawno program objął dodatkowo 100 rodzin mieszkających w Strefie Gazy i myślimy o rozszerzeniu go na inne kraje. Caritas Polska chce odpowiadać na największe problemy humanitarne na świecie. W tej chwili takich ognisk jest kilka – największe to Bliski Wschód, a szczególnie Jemen, Wenezuela i Sudan. Niestety nie możemy być wszędzie. W tej chwili ogromnym wyzwaniem jest pandemia, nie wiemy, jak sytuacja będzie się rozwijała, więc musimy współpracować z partnerami, do których mamy zaufanie.
Jakich partnerów ma Caritas Polska? Czy misjonarze to także partnerzy?
Partnerami są m.in. Caritas narodowe w krajach, do których trafiamy z pomocą, organizacje pozarządowe związane z lokalnym Kościołem, organizacje międzynarodowe, a także polscy misjonarze. Misjonarze to ludzie, których znamy i wiemy, że jeśli składają wnioski, to są one dobrze udokumentowane i dobrze rozliczone. Wiemy, że pieniądze darczyńców, które przepływają przez polskich misjonarzy – czy to w Afryce, czy w Ameryce Południowej – trafią do ludzi potrzebujących i będą bardzo dobrze wykorzystane. To bardzo ważne, szczególnie że środki są ograniczone i nie chcemy ryzykować wydawania ich w sposób nieodpowiedzialny. To wielka armia ludzi dobrej woli, warto ich wspomagać w tworzeniu różnych programów pomocowych. Dodam, że nie finansujemy działalności misyjnej, tylko programy społeczne, edukacyjnie i zdrowotne. S t a t u t o w o mamy obowiązek udzielania takiej pomocy. Realizujemy ją głównie dzięki wsparciu indywidualnych darczyńców, którzy mogą to robić w sposób bardzo prosty, np. wysyłając SMS charytatywny, czy wpłacając na konto bankowe Caritas. W niesieniu pomocy pomagają nam również darczyńcy instytucjonalni – firmy, organizacje oraz oczywiście państwo polskie poprzez Ministerstwo Spraw Zagranicznych czy Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.
Wcześniej nie było możliwości tak prostego wspierania dzieł miłosierdzia – wszystko odbywało się przez datki na tacę lub przekaz pocztowy na konto…
Pamiętam czasy, kiedy startował Internet w Caritas. Do tej pory nowoczesnym urządzeniem był faks – gdy się pojawił, nastąpiła prawdziwa rewolucja, bo wcześniej wszystkie dokumenty trzeba było przesyłać pocztą. Nie był jednak traktowany jako poważny dokument. W tej chwili mail może być potwierdzeniem woli dokonania czynności prawnej.
Wraz z postępem i rosnącą liczbą zadań rozwijać się musiało także biuro Caritas Polska…
Następcą ks. Mariana Subocza, który w 1994 r. został powołany na stanowisko zastępcy sekretarza generalnego KEP, został ks. Wojciech Łazewski z archidiecezji białostockiej, gdzie pełnił funkcję duszpasterza młodzieży. Zadania dyrektora Caritas Polska realizował przez dwie kadencje, czyli przez 10 lat, jego zastępcą w tym czasie był o. Hubert Matusiewicz. Ponieważ biuro zaczęło się rozrastać, przenieśliśmy się na Skwer kard. Wyszyńskiego 9, gdzie zajmowaliśmy całe 5 piętro. Wtedy w Caritas Polska było już znacznie więcej pracowników. W czasie wizyt studyjnych za granicą przyglądaliśmy się, jak funkcjonują i wyglądają tamtejsze siedziby Caritas. Okazało się, że każda z krajowych Caritas ma centralną siedzibę, której nam bardzo brakowało. Pomysł budowy siedziby Caritas Polska udało się wcielić w życie dyrektorowi Caritas Polska ks. Adamowi Dereniowi, głównie dzięki życzliwości Urzędu i Rady m.st. Warszawy, które umożliwiły zakup działki. Zobowiązaliśmy się wtedy, że w ciągu dwóch lat wybudujemy obiekt, w którym poza biurami stworzymy Centrum Charytatywno-Edukacyjne, gdzie będziemy udzielać pomocy, realizując cele statutowe Caritas Polska. Adaptację budynku przy ul. Okopowej w Warszawie i budowę Centrum rozpoczął kolejny dyrektor Caritas Polska, ks. Marian Subocz, który powrócił na to stanowisko po 13 latach.
Jakie zadania w zmieniających się realiach zaczęła podejmować Caritas Polska?
Zanim powstało Centrum przy Okopowej pracowników nie było zbyt wielu – programami zajmowały się pojedyncze osoby, dwie osoby były odpowiedzialne za publikacje – kwartalnik, materiały liturgiczne, plakaty na WDPD itp. Za kadencji ks. Łazewskiego zaczęły się ukazywać zeszyty naukowe Caritas dotyczące problemu wolontariatu, bezdomności i innych. Wiele dziedzin, które były istotne dla działań podejmowanych przez Caritas, zaczęliśmy identyfikować i analizować. Ważną sprawą było też zaistnienie Caritas Polska na arenie międzynarodowej w strukturach Caritas Internationalis i współpraca z Caritas Europa. Ks. Łazewski był przez kadencję przewodniczącym rady w Caritas Europa, a ja przez pewien czas byłem delegatem Caritas Europa do OBWE, zatem wchodziliśmy w struktury europejskie. Ważną cezurą w życiu Caritas było wejście Polski do Unii Europejskiej i pojawienie się funduszy europejskich, z których staraliśmy się korzystać. Pojawiły się nowe programy pomocowe, np. kontynuowany do dziś Program Operacyjny Pomoc Żywnościowa finansowany ze środków Unii Europejskiej (wówczas PEAD) i ze środków krajowych, czyli budżetu państwa. Pełne członkostwo w Unii Europejskiej otwierało nowe możliwości pozyskiwania środków oraz współpracy z jej strukturami pomocowymi.
Wejście do Unii to w ogóle był przewrót, jeśli chodzi o możliwości finansowania. Rozwój instytucjonalny Caritas postępował bardzo szybko. Wcześniej w latach 90. upadało wiele instytucji państwowych, dysponowały one majątkiem, który mógł być przekazywany na rzecz organizacji społecznych. Dzięki temu Caritas udało się pozyskać m.in. ośrodki wypoczynkowe, które dziś służą dzieciom z uboższych rodzin. Pozyskano też nieruchomości, w których Caritas prowadzi obecnie działalność społeczną.
Zatem pozyskane nieruchomości umożliwiły otwarcie domów pomocy społecznej, warsztatów terapii zajęciowej i tym podobnych ośrodków pod auspicjami Caritas?
Tak, ale trzeba pamiętać, że tego typu ośrodków nie da się prowadzić bez finansowania z zewnątrz, żadna organizacja – czy Caritas, czy stowarzyszenie, czy fundacja – nie jest w stanie prowadzić takich ośrodków samodzielnie. Hospicja nie mogą funkcjonować bez kontraktu z NFZ, bo opieka hospicyjna jest bardzo droga. Z kolei jeśli chcielibyśmy prowadzić domy pomocy społecznej na zasadzie komercyjnej, to nie różniłyby się one od tych prowadzonych przez prywatne firmy. Tak więc hospicja i zakłady opiekuńczo-lecznicze, gdzie opieka połączona jest z leczeniem, mają kontrakty z NFZ, bo świadczą opiekę medyczną, natomiast domy pomocy społecznej są dofinansowywane przez gminy. Dofinansowywane są także świetlice Caritas. Dla gmin to jest korzystne, bo taka opieka jest tańsza niż w przypadku ośrodków prowadzonych przez gminy samodzielnie.
Gdy pojawiła się możliwość pozyskania nieruchomości, nie było jeszcze regulacji prawnej dotyczącej prowadzenia ośrodków pomocy społecznej. Kiedy zapaliło się zielone światło?
W 2003 r. została uchwalona ustawa dotycząca działalności organizacji pożytku publicznego i wolontariatu. Zmieniła się też filozofia państwa wobec pomocy społecznej i współpracy z organizacjami pozarządowymi. Początkowo jednak organizacji kościelnych w ogóle miało nie być w tej ustawie. Udało się to dzięki interwencji Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski na szczeblu rządowym. Wspólnie z siostrą Maksymilianą Wojnar opracowaliśmy przedłożenie, które było podstawą do autopoprawki rządu w pracach parlamentarnych. Bez niej dziś nie mielibyśmy ani 1 procenta, ani ulg za działalność w sferze pożytku publicznego.
Dzięki ustawie zaczął się rozwijać także wolontariat?
Tak, taki pozakościelny, ale w Kościele i w Caritas od początku mieliśmy wolontariat. W momencie reaktywacji Caritas reaktywowane były również Parafialne Zespoły Caritas. Była nawet specjalna instrukcja Konferencji Episkopatu Polski dotycząca PZC. Ponieważ parafie uzyskały osobowość prawną, to parafialny zespół umocowany w parafii też mógł działać. To było bardzo ważne w rozwoju Caritas, dlatego zachęcaliśmy, by księża biskupi wizytując parafie pytali, czy funkcjonują w nich PZC.
Na pracy wolontariuszy opierają się także Szkolne Koła Caritas. Kiedy zaczęły się pojawiać?
Pierwsze Szkolne Koło Caritas powstało we wrześniu w 1995 r. z inicjatywy młodzieży II Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie i ich opiekunki Marii Kowalskiej. Za przykładem diecezji rzeszowskiej pomysł na tworzenie kół bardzo szybko rozpowszechnił się w całej Polsce. Możliwość ich tworzenia – za zgodą dyrektora placówki – dała ustawa o oświacie (art. 56 ustawy o systemie oświaty z 7 września 1991 r.). Jeśli jest opiekun, najczęściej nauczyciel z danej szkoły, i zgoda dyrektora, to SKC może działać. To jest szansa na rozwój dla dzieci i młodzieży, na budowanie świata wartości. W wielu diecezjach szkolne koła bardzo fajnie działają, są dynamiczne, organizowane są zjazdy, imprezy, a młodzi chętnie w nich uczestniczą. To jest bogactwo Caritas.
Jeszcze wcześniej powstawały świetlice Caritas. Skąd wzięła się potrzeba ich tworzenia?
Pomysł na świetlice rzeczywiście pojawił się bardzo wcześnie. Kiedy powstało Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, dzięki rozprowadzaniu świec zaczęto gromadzić środki na pomoc najmłodszym. Caritas była więc w stanie wygenerować własne finanse na prowadzenie świetlic. Utworzone świetlice były bardzo dobrą ofertą dla dzieci ze środowisk trudnych czy zaniedbanych. Powstawały w miejscach, gdzie istniały takie potrzeby, ich praca była zauważona i doceniona. Ich prowadzenie na dobrym poziomie rodzi jednak koszt, którego sama Caritas nie jest w stanie ponieść, dlatego świetlice muszą być dofinansowywane przez gminy. Wiele zależy od tego, czy wójt, burmistrz widzi potrzebę rozwijania miejsc, w których dzieci ze środowisk trudnych po zajęciach szkolnych mogą otrzymać pomoc. Sam wychowywałem się na warszawskiej Pradze, więc wiem, że takie potrzeby są. Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej zawsze na te potrzeby odpowiadała i takie świetlice powstawały.
Dziś nadal rozprowadzane są świece Caritas, ale to nie jedyny sposób na pozyskiwanie środków. W Caritas Polska powstał dział fundraisingu…
Gdy Caritas się odradzała, pojęcie fundraisingu w Polsce nie funkcjonowało. Parafie, listy, które były odczytywane na mszach – to był nasz fundraising. Nie mieliśmy żadnych narzędzi, opieraliśmy się na ofiarności wiernych. Próbowaliśmy docierać do mediów, ale było to bardzo trudne, bo byliśmy przez nie traktowani po macoszemu. Nasz fundraising to było zaufanie społeczne, które Caritas sobie zbudowała. Ludzie widzieli jadłodajnie dla bezdomnych, świecę wigilijną, przekaz na temat wakacji organizowanych przez Caritas, pojawiła się Skarbonka Wielkopostna, Jałmużna Wielkopostna, takimi małymi krokami zaznaczaliśmy swoją obecność w świadomości społecznej. Fundraising był tworzony w sposób bardzo naturalny. Kiedyś nie było czegoś takiego, jak zlecenia stałe w banku, nie było Internetu, ale otrzymywaliśmy stałe wpłaty na rzecz potrzebujących. Otrzymywaliśmy też wiele drobnych wpłat od osób ubogich. Bywało tak, że ktoś przychodził do Caritas, zostawiał pieniądze (zresztą to do dziś się zdarza) i zapytany na jaki cel, odpowiadał: a to już wy wiecie najlepiej. To był fundraising zaufania. Kiedy pojawił się 1 procent było już inaczej, były media społecznościowe, kampanie medialne i domy mediowe, więc Caritas musiała zmienić sposób pozyskiwania środków. Mieliśmy jednak dylemat – chwalić się tym, co robimy, czy też nie, bo może nie wypada. Życie jednak pokazało, że jeżeli ktoś nie potrafi mówić o sobie, to po prostu nie funkcjonuje w świadomości społecznej. Musimy mówić, że robimy dobre rzeczy i wierzę, że ludzie będą nas w tych dziełach wspierać.
ramka
10 października 1990 roku została reaktywowana Caritas Polska – instytucja charytatywna Konferencji Episkopatu Polski
W tym roku Caritas Polska obchodzi 30-lecie swojej działalności. Jednak jej historia jest dużo dłuższa – sięga początku XX wieku i wywodzi się z centrali charytatywnej „Office central des institutiones charitables”, która p owstała w 1890 r . w Paryżu. Jej zadaniem było utrzymywanie kontaktu między poszczególnymi dziełami d o b r o c z y n ny m i oraz popularyzacja działalności c h a r y t a t y w n e j w społeczeństwie. Kolejne katolickie związki dzieł dobroczynnych powstały w Niemczech i Austrii. W 1924 r. pojawił się projekt utworzenia międzynarodowej organizacji charytatywnej pod nazwą Caritas Catholica. Zarząd tej organizacji miał siedzibę w Bazylei – Polskę reprezentował w nim Związek Poznański w osobach ks. Walentego Dymka i ks. Janiaka. Poznański Związek Caritas odegrał pionierską rolę w stosunku do inicjatyw, które po odrodzeniu Polski zostały podjęte we wszystkich diecezjach w Polsce. Na przełomie lat 20. i 30. XX wieku prawie we wszystkich diecezjach w Polsce funkcjonowały lokalne związki Caritas. W 1937 r. powstał projekt stworzenia centrali diecezjalnych związków, ale na przeszkodzie w realizacji tego projektu stanęła II wojna światowa. Po zakończeniu okupacji diecezjalne związki Caritas reaktywowały swoją działalność. Niestety w latach 50. władze państwowe przystąpiły do likwidacji organizacji. 10 października 1990 r. – po 45 latach od dekretu abp. Sapiehy, który erygował Krajową Centralę „Caritas” – Caritas Polska została reaktywowana. Dziś koordynuje ona pracę 44 Caritas diecezjalnych i archidiecezjalnych w Polsce. Współpracuje z Caritas Internationalis i Caritas Europa. Jest nowoczesną organizacją katolicką realizującą projekty pomocowe w kraju i na świecie.
Komentarze