Śmierć cywilna – takim mianem określane jest ubezwłasnowolnienie. W Polsce pozbawiono całkowicie praw cywilnych ok. 90 tys. osób, a ich liczba wciąż rośnie.
Ubezwłasnowolnienie to pozbawienie albo ograniczenie przez sąd zdolności do czynności prawnych osoby, która z powodu niepełnosprawności intelektualnej lub stanu psychicznego nie jest w stanie pokierować swoim życiem. Ubezwłasnowolnienie całkowite jest jednoznaczne z pozbawieniem osoby zdolności do czynności prawnych. Przepisy są tak skonstruowane, że po orzeczeniu ubezwłasnowolnienia człowiek po prostu znika z życia społecznego.
W naszej rzeczywistości nie ma innego rozwiązania, gdyż nie istnieje tzw. system wspieranego podejmowania decyzji, który z powodzeniem działa w wielu innych porządkach prawnych.
Regulacje dotyczące ubezwłasnowolnienia w dużej mierze przyczyniają się do postrzegania osób niepełnosprawnych jako zbędnych członków społeczeństwa. A przecież im należy się – tak samo, jak wszystkim – poszanowanie ich praw. Osoby z niepełnosprawnością intelektualną mają prawo do samostanowienia, są naszymi współobywatelami i współobywatelkami. Ludźmi.
Żyjemy już w końcówce drugiej dekady XXI wieku, w centrum Europy, a Polska nadal opiera się w kwestii ograniczenia praw osób niepełnosprawnych na ustawie sprzed ponad pół wieku, z 1964 r. Tylko udajemy, że coś robimy.
W 2012 r. prezydent Bronisław Komorowski ratyfikował Konwencję ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych. Konwencja została przyjęta już w 2006 r. przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych. Wszystkie przepisy w niej zawarte pokazują potrzebę ochrony autonomii osób z niepełnosprawnością oraz poszanowania ich praw i podstawowych wolności człowieka. Polska zobowiązana jest do wprowadzenia w życie zawartych w Konwencji standardów. Ale nadal nie wprowadziła ich wszystkich w życie.
Nasze prawo wciąż nie jest zgodne z Konwencją odnośnie do instytucji ubezwłasnowolnienia. Powinno zagwarantować, że jakimkolwiek ograniczeniom osób z niepełnosprawnosciami towarzyszyć będę zabepieczienia, które zapobiegać będą naduużyciom. I jeszcze, że ograniczenia te będą poddawane regularnym przeglądom. W rekomendacjach dla Polski z października 2018 r. Komitet ONZ zalecił nam wręcz likwidację instytucji ubezwłasnowolnienia.
Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał ją wprawdzie za narzędzie możliwe do pogodzenia z Konwencją Praw Człowieka, jednakże wskazał na konieczność zastąpienia jej instytucją bardziej zindywidualizowaną, ograniczoną czasowo i zachowującą jak największą zdolność osób niepełnosprawnych intelektualnie do działania. Ale my wciąż udajemy, że coś robimy.
Bo przyjęcie międzynarodowych standardów odnoszących się do życia społecznego osób niepełnosprawnych intelektualnie wymaga wyeliminowania z naszego prawa cywilnego instytucji ubezwłasnowolnienia i zastąpienie jej innymi zapisami, które w tak drastyczny sposób nie „wyrywają” obywatela z życia społecznego.
Większość opiekunów osób niepełnosprawnych jest zdecydowanymi przeciwnikami ubezwłasnowolnienia. Niestety, nie mają oni w obecnym porządku prawnym innego wyjścia, jak poddać swojego podopiecznego temu procesowi. Są przymuszani do tego, aby godzić się z nim mając. Inaczej nie są w stanie uniknąć wielu problemów, które mogą zaistnieć w urzędach, państwowych instytucjach, bankach czy placówkach opieki zdrowotnej.
Rodzice zdają sobie sprawę z tych ograniczeń. Wielu wprost mówi o naruszeniu godności ich dziecka jako człowieka, a nawet o jego przedwczesnej „śmierci cywilnej”. Wystąpienie o ubezwłasnowolnienie własnego dziecka jest dla większości matek i ojców koszmarem, które funduje im polskie prawo. Jednak kierując się dobrem swojego potomstwa, zwłaszcza tego upośledzonego intelektualnie, nie mając innego wyjścia, składają wnioski o ubezwłasnowolnienie. A potem ich dzieci znikają. Z życia społecznego, często w ogóle z życia. Jednak nie musi tak być. Gotowe rozwiązania są, wystarczy spojrzeć, jak to wymyślono w innych krajach. I pochylić się nad nimi z większym zaangażowaniem.
Komentarze