Ogrodoterapia
Tytuł brzmi ciekawie, prawda? Co to może być ta ogrodoterapia?
Jest to metoda stara, jak świat i nie wymaga nakładów finansowych, ani kończenia żadnych kursów. Kto może ją prowadzić? Każdy na własną rękę lub w miłym towarzystwie przyjaciół. Nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji tylko ochotę na trochę piękna wokół siebie. Ogrodoterapia, to nic innego, jak obcowanie z naturą, zachwycenie się jej pięknem i trochę grzebania w ziemi.
W starożytnym Egipcie zalecano ją osobom z problemami psychicznymi w postaci spacerów po ogrodzie. A sam Hipokrates ponoć powiedział, że „przyroda jest lekarstwem w każdej chorobie.” A my dzisiaj opakowaliśmy to w słowo, które ma brzmieć fachowo i proponujemy ją jako zajęcia relaksacyjne, motywujące i aktywizujące dla osób starszych, chorych czy niepełnosprawnych.
I bardzo dobrze, bo to jest wspaniała rzecz i dzięki niej można już w lutym wpuścić do domu wiosnę.
Gdzie usłyszałam o ogrodoterapii? W radio, w którym gość programu opowiadał o niej, jak dobrze wpływa na starsze osoby czy chorych na demencję. Bardzo mi się ta audycja spodobała i postanowiłam zapoznać Was z tym tematem. Pomyślałam sobie, że to jest wspaniała rzecz dla podopiecznych Fundacji Dzielna Matka, ale i dla ich rodzin, ponieważ w tym mogą wziąć udział wszyscy.
Na czym polega ogrodoterapia?
Na obcowaniu z naturą. Na sadzeniu kwiatów, warzyw, prowadzeniu ogródka, ale nie tylko. Ponieważ nawet kwiaty w wazonie mogą nam pomóc odpocząć od trosk dnia codziennego, ponieważ nie wystarczy wstawić ich do wody, tu chodzi o coś więcej.
Osoby niepełnosprawne mogą poprawić np. ruch nadgarstka, chwytanie palcami, płynność ruchów, a to wszystko dzięki roślinom. Mogą dotykać liści, uczyć się ich konsystencji, a dzięki temu uczyć się nowych bodźców. Kolory, jakie oferują nam kwiaty mogą uspokajać lub pobudzać. Tak samo zapachy, jedne mogą pomóc w zasypianiu inne w działaniu. I nie trzeba kupować sztucznego olejku do kontaktu, żeby mieć w domu wiosnę. Poza tym kwiaty w wazonie w lutym pomagają nam nie popadać w zimowy marazm i depresję z powodu braku światła. Można też wstawić gałązki wierzby czy drzewka owocowego, dobrze pielęgnowane zazielenią się nawet w środku zimy.
Ogrodoterapia może się odbywać także poza domem, na przykład podczas spaceru w parku. Idąc alejami można dotykać gałęzi drzew, przytulać się do pnia, wchodzić pod gałęzie świerków i zrzucać sobie na głowę biały puch. A na koniec powiem, co jeszcze można zrobić, ale do tego, to już będzie potrzebna wiosna. Jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, jaką możemy sobie zafundować, to zanurzenie dłoni w świeżą i ciepłą ziemię. Pani z audycji mówiła, że wtedy uwalniają się w nas endorfiny i mamy ogromne poczucie szczęścia.
I jest to prawda, mówię to jako córka ogrodników, która przez wiele lat pomagała rodzicom w szklarniach i w ziemi. Robiłam to wiele razy. Można zaciskać na niej palce, badać mięsistość, ziarnistość, kolor, a nawet zapach. Bo wilgotna ziemia wiosną pachnie obłędnie.
A jeśli nie wierzycie, w to co napisałam wyżej, to powiem Wam przykład właśnie z mojej młodości. Kiedy miałam wielki problem albo chciałam coś przemyśleć, to bardzo się cieszyłam, kiedy rodzice wysyłali mnie do podlewania lub jakieś innej pracy wśród kwiatów lub warzyw. Wtedy mogłam przy pracy śpiewać na całe gardło i dumać nad sobą. Po dwóch godzinach takiej kuracji wychodziłam na świat, jak nowonarodzona. A poza tym nie zapominajcie, że zieleń uspokaja.
Możemy to sobie nazywać, jak chcemy ogrodoterapia, hortiterapia, zjednoczenie z naturą albo relaks w ogródku. To nie ma znaczenia, najważniejsze, to chcieć choć przez chwilę zatrzymać się wsłuchać w przyrodę. Ona jest dla nas, korzystajmy z niej mądrze.
Komentarze