Mikołajki tuż tuż, wigilia też za pasem, czas kupować prezenty i obdarowywać nimi najbliższych. Ale czy tylko najbliższych? Oczywiście, że nie. Grudzień to taki miesiąc, kiedy wzrasta dobroczynność wśród ludzi i jesteśmy bardziej skłonni do składania datków, czy konkretnych podarków dla ludzi potrzebujących, chorych czy samotnych. Jest to też czas wigilii pracowniczych, gdzie szefowie niejednokrotnie wręczają drobne upominki swoim podwładnym, czy też jak się niektórym poszczęści, to i premię.
I w zasadzie, każdy z nas może być takim Świętym Mikołajem, dlatego nie ograniczyłam się w tytule tylko do jednej postaci.
Ale może zacznę od tego prawdziwego Świętego Mikołaja, który swoją postawą i życiem natchnął kolejne pokolenia do dzielenia się z ludźmi swoimi dobrami.
Człowiek ten był biskupem Miry i żył na przełomie III i IV wieku naszej ery na terenie dzisiejszej Turcji. Cieszył się wśród wiernych szacunkiem i znany był ze swojej dobroczynności. Chyba najbardziej powszechną opowieścią z jego życie jest ta o trzech córkach, których ojciec nie był wstanie zapewnić posagu, a co za tym idzie nie wyszły by za mąż. Święty Mikołaj dał im pieniądze, dzięki czemu uratował je od pracy na ulicy i zapewnił zamążpójście.
Dwa wieki po jego śmierci rozpoczął się jego kult, jako osoby świętej. Na przykład w VI wieku cesarz Justynian wystawił mu w Konstantynopolu bazylikę. Ale to nie wszystko. Na przestrzeni setek lat powstało mnóstwo kościołów pod jego wezwaniem zarówno wśród katolickich, jak i prawosławnych. Ale ja osobiście uważam w tym wszystkim za najważniejsze to, że Święty Mikołaj stał się patronem dobroczynności. I już w średniowieczu powstawały instytucje charytatywne firmujące się jego imieniem. Na przykład w XIII wieku, w szkołach rozdawano zapomogi i stypendia pod jego patronatem. Przetrwała też tradycja przebierania się za Mikołaja wręczania prezentów dzieciom, co można uczynić w naszym kraju i 6 i 24 grudnia.
Z tym, że ten Święty został przyćmiony w kulturze zachodniej komercyjnym Mikołajem z coca-coli. W 1930 roku koncern wykorzystał tę postać w reklamach napoju, co zostało im do dzisiaj. Każdy z nas nie jeden raz nuci fragment spotu reklamowego „coraz bliżej święta, coraz bliżej święta” i w wyobraźni lub w TV widzi wielki samochód z obrazkiem przaśnego Mikołaja na boku paki. Ale, ale, zanim zaczniemy krzyczeć i tupać z oburzenia, to pamiętajmy, że ten ubrany na czerwono staruszek z białą brodą również firmuje dzielenie się darami z innymi ludźmi. Bo z coca-coli trafił do marketów, na ulice czy instytucji, gdzie rozdaje prezenty dzieciom lub zachęca do wpłacania datków na paczki dla potrzebujących.
Kto by nie chciał usiąść na kolanach Mikołaja w sklepie i nie dostać jakiegoś cukierka?
Inną postacią, która też nosi imię św. Mikołaja jest jegomość z Laponii. Mieszka pod kołem podbiegunowym, ma do pomocy elfy i śnieżynki i również rozdaje prezenty. Żyje nawet jeden taki i nawet kilka lat temu był w Polsce. O Mikołaju powstało również mnóstwo filmów dla dzieci, które przekazują to, co najważniejsze, że należy dzielić się z innymi i że prezenty dostają grzeczne dzieci. Ale te niegrzeczne, mają czas na poprawę i wiadomo, że do końca filmu na pewno im się to uda.
Ale czy tylko święci Mikołaje, ten historyczny oraz ten komercyjny rozdają prezenty i dzielą się swoimi dobrami z innymi? Nie. W tradycji dawania upominków w wigilię czy Boże Narodzenie mamy w Polsce i inne postaci, które są nie mniej ważne. Mamy więc Gwiazdora, który odwiedza dzieci w Wielkopolsce, Kujawach czy Pomorzu. Natomiast Aniołek zostawia paczki pod choinką w Małopolsce, a na Górnym Śląsku prezenty daje Dzieciątko utożsamiane z Jezusem Chrystusem, a na Dolnym Śląsku możemy spotkać Gwiazdkę. Ale nie tylko oni, bo krasnoludki też lubią rozdawać prezenty. I jak Wikipedia podaje, ci mali spryciarze działają na terenie Płaskowyżu Tarnobrodzkiego. A za naszą wschodnią granicą chodzi Dziadek Mróz, który może i ma zimne imię, ale robi, to co najważniejsze, przynosi radość dzieciom.
I podsumowując, każdy z nas może być Świętym Mikołajem, będąc Kasią, Basią, Olkiem czy Bartkiem, wystarczy tylko mały gest, uścisk dłoni, upominek, spędzony czas z kimś samotnym, uśmiech na twarzy do drugiego człowieka, dobre słowo, a już możemy czuć się przyjęci do jego spółki i to na stałe. I tego sobie i Wam drodzy czytelnicy życzę.
Komentarze