
Tomek Szrubrianiec 2 tyg.
Tomek, 2 tyg. urodził się zdrowy i silny. Nawet nie wiedział, że mogłoby się tak stać, że nie zobaczyłby już nigdy swojej mamy. — Nie życzę nikomu tego koszmaru, który przeżyłam – mówi Jolanta Sawicka 27 l. niepełnosprawna matka Tomka ( 2 tyg.) —Musieliśmy wziąć prywatnie prawnika, bo dziecka za chwilę by nie było— mówi zdruzgotany Leszek Szrubianiec, 51 l. ojciec dziecka. (Rodzice nie chcą podać, który to szpital) Rzecz się dzieje w Warszawie.
Kilka dni przed planowanym porodem
Jola z powodu swej niepełnosprawności miała mieć cesarkę. Jak przyznaje nie podała w szpitalu kto jest ojcem dziecka, bo nie miała ślubu. Kilka dni przed planowanym porodem, jej lekarz prowadzący zasugerował, że być może woli inne rozwiązanie odnośnie do sprawy dziecka. …—…Dziecko można oddać do adopcji. Są rodziny, które czekają na takiego maluszka — Jola zdaje relacje z rozmów z lekarzem. — Pani doktor zaproponowała mi, żebym oddała dziecko do adopcji, bo nie podołam sama bez ojca dziecka — wyjaśnia Jola. — Doktor kilka razy przychodziła do mnie i zachęcała do podpisania jakiejś kartki.
Sprawa nie była prosta.
Jestem niedowidząca i strasznie się wystraszyłam. Powiedziałam, że dziecko ojca ma, tylko jeszcze nie mamy ślubu. Zadzwoniłam do fundacji Dzielna Matka, której jestem podopieczną i poprosiłam o ratunek !!!— opowiada.
Fundacja Dzielna Matka podczas poszukiwania pomocy dla zdruzgotanych rodziców zwróciła się o pomoc do różnych urzędów oraz fundacji. Prawnik wolontariusz w fundacji DM pomogła napisać Joli pisma, w których nie wyrażała zgody na adopcję jej dziecka nawet, gdyby jakimś cudem podpisała niechciany dokument np. podczas narkozy przed cesarką. Wolontariusze fundacji analizowali racje szpitala i matki. Sprawa nie była prosta.
Płakałam i działałam
Szpital w obawie i trosce o dziecko wystosował pismo do Sądu Rodzinnego o wydanie postanowienia o odebraniu lub pozostawieniu dziecka niepełnosprawnej matce.
Jola tych dokumentów od szpitala nie dostała.
— Po trzech dniach mogłam wyjść ale bez dziecka, to odmówiłam opuszczenia placówki szpitalnej— mówi Jola.
Co przeżyła to Ona tylko wie!— Nie wypuszczono jej ze szpitala w piątek, nie wyjaśniając o co chodzi. Pani prawnik szpitala poinformowała ją w piątek, gdy była z dzieckiem prawie gotowa do wyjścia, że ona może wyjść ale dziecko zostaje i że jest zlożony wniosek do Sądu Rodzinnego — komentuje na fb Ewa Krawczyk, z Fundacja Pomóż Innym oraz grupy Prawa Niepełnosprawnych w Polsce na FB, która zaangażowała się w pomoc. – Ale jaki wniosek, do czego prowadzący, już Jej nie powiedziano. Oczywiście Mama została z dzieckiem w szpitalu. Co przeżyła to Ona tylko wie. Jak to Ona powiedziała “Pani Ewo, dlaczego jak ja mam chore nogi, to oni uznali że mam chorą głowę i tak mnie traktują „. Jola była cały czas w kontakcie ze swoim partnerem. Wszyscy go znali a pomijali we wszystkich sprawach. Złamano prawo również wobec niego.
Zadzwonił do mnie minister z rządu
Na ratunek rodzicom ruszył Adam Bodnar Rzecznik Praw Obywatelskich, który obiecał rodzicom pomoc. Wskazał zarazem, że obecnie w Polsce nie ma ośrodków, w których takie osoby mogłyby zamieszkać ze swoimi dziećmi.
Wynajęta przez rodziców adwokat Anna Makara przekonała sąd, że Jola wraz z swym partnerem jest w stanie samodzielnie zajmować się swoim dzieckiem. Para razem mieszka w pokoju a ojciec zadeklarował całodobową pomoc w opiece nad dzieckiem.
Fundacja Dzielna Matka podczas poszukiwania pomocy dla zdruzgotanych rodziców zwróciła się o pomoc do różnych urzędów oraz fundacji. Prawnik wolontariusz w fundacji pomogła napisać Joli pisma, w których nie wyraża zgody na adopcję jej dziecka.
— Zadzwonił do mnie minister z rządu – dodaje Jola. – Byłam przejęta.
W oficjalnym piśmie z MINISTERSTWA otrzymaliśmy informację, że Pełnomocnik Rządu do Spraw Osób Niepełnosprawnych Paweł Wdówik zainteresował się sprawą. Wiceminister powziął informacje jakiej pomocy potrzebuje Pani Sawicka. W rozmowie nie był poruszany temat mieszkania.
Większe mieszkanie
Jola już będąc w ciąży złożyła wniosek o mieszkanie komunalne, gdyż jej sytuacja była dość trudna, pomimo zameldowania, tak naprawdę nie miała się gdzie podziać, zamieszkała kątem u swych niepełnosprawnych znajomych. I tak też wróciła wraz z dzieckiem i partnerem do małego pokoiki na Mokotowie. Jak relacjonuje podekscytowana Jola RPO zaoferował jej przystosowane do potrzeb niepełnosprawnych mieszkanie komunalne, dzięki czemu wraz z nią będzie mógł zamieszkać jej partner oraz asystent (opiekę asystentów kobiecie zaproponował GOPS). Fundacja Pomóż Innym zobowiązała się do zapewnienie pomocy w sfinansowaniu pracy asystentów lub wolontariuszy. Pod uwagę brane są m.in.: usługi opiekuńcze, praca wolontariuszy oraz zapewnienie żłobka dla synka kobiety.
—Dziś już wiemy, że złamano procedury okołoporodowe, złamano Prawa Człowieka, Konstytucję RP, Konwencję ONZ ds. Praw Osób z Niepełnosprawnościami. Kobieta przeżyła horror – mówi Ewa Krawczyk. — Ja rozumiem, że Szpital ma obowiązek dbać o bezpieczeństwo dziecka po wyjściu ze szpitala ale nie wolno tak postępować z żadną matką
Komentarze