Zapraszamy do cyklu opowiadań Stefana Dziekońskiego o Powstaniu Warszawskim
– Serwus, Julka – przez gwar rozmów przedarł się donośny, sympatyczny głos – wszędzie cię szukałem, dziewczyno.
– Ciszej, ,,Uczniak” – odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna – zapomniałeś, że teraz nazywam się ,,Pustułka”?
Janek, chłopak, którego poznała w pierwszych dniach powstania był bladym i chudym jak szczapa osiemnastolatkiem. I ciągle trzymały się go żarty! Po Starym Mieście krążyła opowieść o tym, jak w dniu wybuchu powstania Janek narysował na jakiejś kamienicy Adolfa Hitlera jako złą macochę królewny Śnieżki z filmu rysunkowego, który Julia widziała przed wojną w kinie. Do dziś pamiętała westchnienia mamy, gdy królewicz przemówił głosem Aleksandra Żabczyńskiego.
– Przepraszam, przepraszam, nie unoś się już. Co słychać u rodziny? – spytał.
– Nie wiem, wyjechali na samym początku pod Warszawę do kuzynki taty. Wiesz, miałam z nim ostrą scysję. Chciałam tu zostać, coś zmienić, on zaś powiedział, że nie będziemy brali udziału w tym szaleństwie. Mama wierzy w zryw, ale również nalegała, bym nie narażała swojego życia. Więc uciekłam z domu, z tego. co mi wiadomo udało się im opuścić miasto.
– Nie mów! Naprawdę? – szczerze zdziwił się Janek.
– Tak. Przyznam ci jednak, że mam coraz więcej wątpliwości. Walczymy już drugi tydzień, odnosimy małe sukcesy. A jednak zastanawiam się, czy to wszystko ma sens. Przypomina mi się wrzesień trzydziestego dziewiątego roku.
– Coś w tym jest – skinął głową Janek – ale zobacz, trzymamy się dalej. Szwaby łamią sobie zęby na odwadze Warszawiaków. Jak myślisz, wujaszka Hitlera stać na plomby dla nich wszystkich?
Julia parsknęła śmiechem, Janek zaś mówił dalej.
– Mimo ich przewagi jakoś nie mogą nas pokonać. Jutro rocznica Cudu nad Wisłą…
– Powiedziałbyś to mojemu tacie – przerwała ze śmiechem Julia – już on by ci dał popalić za kwestionowanie geniuszu Piłsudskiego w dwudziestym roku.
– … a my czekamy na Armię Czerwoną jak na wybawców – kontynuował Janek – Jak przyjdą, to zobaczą jak kopiemy Szkopów i nie będą mieli wyjścia jak tylko przyłączyć się. A później czeka nas trudny sojusz po którym wolność.
– Zazdroszczę ci optymizmu – westchnęła Julia – nie sądzisz, że gdyby chcieli nas wesprzeć już by tu byli? Oczywiście nie jest jeszcze tak źle, Szwaby, jak mówiłeś, łamią sobie na nas zęby, ale ile jeszcze to potrwa? Nie możemy przecież tak walczyć w nieskończoność, już zaczyna nam brakować amunicji. Zaczynam się bać, że nam się nie uda, że tata miał rację.
– Nawet tak nie mów – obruszył się przyjaciel – wszystko może się jeszcze zdarzyć. Zobacz, jesteśmy wśród swoich, staramy się żyć normalnie. Tak wolni nie byliśmy od wybuchu wojny. Jeszcze trochę się pomęczymy, a później wrócimy do normalności. Jak możemy przegrać, jeżeli Szwaby mają na głowie tyle mocarstw?
– A jak myślisz, co te mocarstwa zrobią z Polską? W trzydziestym dziewiątym jakoś nie spieszyły nam z pomocą.
– Racja, ale później tego pożałowały. Ich psim obowiązkiem jest wsparcie nas po wojnie, mam nadzieję, że kosztem Niemiec. Wyobrażasz sobie jak klawo by było, gdyby zrobiono im rozbiory? Berlin w Polsce, chyba nawet Chrobry nie sięgnął tak daleko na zachód.
– Żartujesz – roześmiała się Julia pokrzepiona słowami przyjaciela.
– Może tak, może nie, któż to wie? – odparł z figlarnym błyskiem w oku. Nagle uderzył się dłonią w czoło – byłbym zapomniał, po co w ogóle cię szukałem. Dziś wieczór, wraz z kilkoma znajomymi, organizujemy konkurs na najśmieszniejszy wiersz o Adolfie. I nie chodzi mi o Dymszę. Im bardziej taki wiersz ośmieszy podróbkę Chaplina tym lepiej. Tak więc droga Julio, to znaczy ,,Pustułko” czy chciałabyś towarzyszyć mi w tym pełnym żartów i krotochwili wydarzeniu?
Uśmiech Janka był tak szczery i tak pełny optymizmu, że Julka nie potrafiła mu odmówić. Ponadto wątpliwości jakby w niej zmalały, nawet takie tragedie jak masakra na Woli wydawały się w tej chwili nie przekreślać szansy na sukces powstania. Może droga do zwycięstwa była jeszcze długa, ale teraz nie miało to większego znaczenia. Spędzi miły wieczór z Julkiem i jego znajomymi, jutro też jest przecież dzień. Dzień, który był rocznicą zwycięstwa odniesionego na przekór wszystkiemu. W jej serce zaczęła wracać nadzieja, wątpliwości były już tylko lekką niedogodnością.
– ,,Uczniaku”, skoro tak pięknie prosisz, to wydaje się, że nie mam wyjścia. Prowadź.
[…] obudziło ją jasne światło nie wiedziała czy umarła, czy też po prostu nastał nowy dzień. Wątpliwości- Serwus, Julka Hitler ze wściekłości na wieść o wybuchu powstania rzucił się na dywan i z dziką furią […]
Graruluję talentu. Oby tak dalej;)