Olga Ziółkowska
Niewielka grupa osób z niepełnosprawnościami wybrała się wraz z asystentami na całodniową wycieczkę do wsi Nowy Kozłów.
Jak zwykle zaczęliśmy imprezę od wyjątkowych lekcji historii na końskich grzbietach a potem pojechaliśmy na pokaz rekonstrukcji “Bitwy nad Bzurą”. Stoczona bitwa przez dwie polskie armie Poznań i Pomorze z dwoma armiami niemieckimi miała wyjątkowe znaczenie, ponieważ Polacy wykazali inicjatywę i byli stroną atakującą. Wszyscy już wiemy, że bitwa nad Bzurą to starcie zbrojne, trwające od 9 do 22 września 1939 roku. Pokaz dostosowany do naszych potrzeb przygotowało Stowarzyszenie Muzealna Grupa Historyczna z Sochaczewa. Była tez pyszna wojskowa zupa pomidorowa i gminna grochówka. Podczas pokazu odwiedził nas wójt gminy Nowa Sucha Maciej Szymon Mońka i rozmawiał w języku obrazkowym.
Były tam zwierzęta hodowlane: krowa Anielka, koń Gallardo i pies Biszkopt rasy labrador. Zwierzęta te można było pogłaskać, wyczesać, nakarmić smakołykami.
Głaskanie zwierząt daje wiele radości
Dla chętnych była też możliwość przejażdżki bryczką po lesie.
Osoby z dysfunkcjami bardzo potrzebują kontaktu ze zwierzętami , jest to dla nich forma terapii, za którą opiekunowie nieraz ponoszą duże koszty gdy chcą pomóc swoim dzieciom. W naszym państwie niestety nie ma refundacji dogoterapii czy hipoterapii. Takie wycieczki jak ta do Nowego Kozłowa mają na celu integrowanie się, nawiązywanie nowych kontaktów. Czasem nawet bywa tak, że spotyka się przyjaciół, z którymi długi czas się nie widziało. Ja spotkałam Agnieszkę, z którą nie miałam kontaktu przez 10 lat.
Takie osoby jak my i nasi opiekunowie żyjemy w monotonni dnia codziennego, co w wielu przypadkach prowadzi do załamania psychicznego, dlatego ważne jest, by jak najczęściej organizować wyjazdy i wycieczki w różne miejsca.
Warto mieć na uwadze również to , że część z nas – szczególnie chorzy na autyzm czy mające upośledzenie umysłowe – wymagają bardzo dużej aktywizacji społecznej, po to, by mogły funkcjonować w społeczeństwie.
Niestety, ludzie w naszym kraju nie są za bardzo tolerancyjni, to dotyka najbardziej osób z niepełnosprawnością intelektualną , autyzmem czy porażeniem mózgowym.
Najbardziej bolesne i irytujące są komentarze ludzi na ulicach typu: ” czemu pani i pan jesteście sami, przecież wy nie macie prawa”. Takie teksty słyszę ja i mój mąż, kiedy podróżujemy komunikacją miejską. Oboje chorujemy na porażenie mózgowe, ale poruszamy się samodzielnie po mieście na wózkach elektrycznych. Na naszej wycieczce nie miały miejsca takie sytuacje bo wszyscy jesteśmy podobni, borykam się z bardzo podobnymi problemami i staramy dawać sobie wzajemne wsparcie.
Przez pozostałą część społeczeństwa jesteśmy traktowani dosłownie jak ufoludki z Kosmosu – dlatego że na przykład osoba ma wykrzywioną twarz przez napięcia mięśniowe czy krzyczy na ulicy, bo potrzebuje jednym bardzo ważnym aspekcie: że nigdy nie wiadomo, co ich w życiu może spotkać. Jak mówi przysłowie: “Nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku, bo dziadek się śmiał i to samo miał”. Czasem dopiero rozumieją swój błąd, jak sami na przykład ulegną wypadkowi, na skutek którego stają się niepełnosprawni na tyle, że ich ciało jest napięte i przybiera dziwne pozy, a twarz ma inny wraz. Naprawdę: warto przestać traktować ludzi z dysfunkcjami niczym ludki z innej planety.
Komentarze